To nie prima aprillis. Pewna otyła obywatelka Stanów Zjednoczonych Ameryki, a konkretnie - stanu Michigan - wytoczyła sprawę sądową dystrybutorowi
"Drive", firmie FilmDistrict. Powód? Nie zgadniecie!
Kobieta twierdzi, że zwiastuny promujące film utrzymane były w klimacie
"Szybkich i wściekłych" i właśnie takiego filmu należało się po nich spodziewać. Kobieta wyszła z kina rozczarowana, ponosząc straty finansowe i moralne. Ale to jeszcze nie wszystko - powódka zarzuca twórcom filmu... antysemityzm. "Film promuje nieuzasadnioną, potworną agresję skierowaną w stronę wyznawców żydowskiej wiary" - twierdzi. Brak mi słów.
Raczej wątpliwym jest, że sprawa w ogóle znajdzie swój finał na sali rozpraw, ale nigdy nic nie wiadomo. Póki co, życzymy wytrwałości - sądowi i załodze FilmDistrict. Będzie im potrzebna. Albo i nie.