Arcydzieło jeżeli chodzi o umiejętność stworzenia klimatu epoki. Świat przedstawianej w czarno-białych kadrach Wołoszczyzny wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Pobrzmiewa tło historyczne tej krainy leżącej pomiędzy przywoływanymi w filmie Imperiami Osmanów i Moskali. Intrygują dialogi oparte na źródłach historycznych i stylizacja postaci. Zarówno słowna jak i dotycząca zachowań. Zacofanie, brak wykształcenia, surowe reguły życia, niesprawiedliwy ustrój społeczny czy nawet prostota myślowa. Poszukiwania zbiegłego cygańskiego niewolnika prowadzone przez Policmajstra Costandina stają się okazją do pokazania Rumunii z poł. XIXw. i zapomnianej, przemilczywanej części historii tego kraju. Ale pejzaż tego filmu to nie tylko niewolnictwo i wyzysk społeczny. To także pustawe trakty podróżne, kamieniste zbocza gór, krajobrazy kresów i stepów, biedne wiejskie chaty, lamentujące baby.
Szkoda jednak, że reżyser tak bardzo skupił się na odwzorowaniu epoki, że w pewnym stopniu zapomniał, że to opowieść filmowa.. I tego właśnie brakuje - sprawniejszej, lepszej narracji. Chociaż odrobinę kunsztowniejszej lekkości przekazu, która powodowałby, że film byłby mniej nużący niż jest teraz w wielu momentach. Trzeba też powiedzieć uczciwie, że to nie jest film dla każdego kinomana. Żeby dobrze poczuć się w jego towarzystwie trzeba mieć pewną historyczną ciekawość tych czasów i tego regionu świata.
Słuszne rzeczy piszesz, ale dla mnie to zaledwie średnie kino. Co innego oddać klimat, charakter, obyczaje, język epoki, a co innego zarazić nimi widza. Inna sprawa - kiedy obudzą się polscy scenarzyści i reżyserzy, by podjąć takie na przykład tematy, jak Jude?
Ale co niby miałby przedstawiać ten film opisujący temat który nazwałeś Jude? Tolerancję jaka panowała w Polsce wobec wyznania mojżeszowego i która ściągała do nas Żydów z całej Europy ?