Trochę mnie ten film rozczarował, naczytałem się opinii jakie to rewelacyjne i wzruszające dzieło, a przecież nie mówi o niczym odkrywczym, pamięć o bliskich, rodzina, walka o marzenia, to wszystko już było. Animacja bardzo dobra, pięknie przedstawiony świat zmarłych i ogląda się to przyjemnie, ale moim zdaniem film jest po prostu niezły.
Dokładnie. Podniecają się jakby odkryli nowy pierwiastek. A to już wszystko było, tylko w innej formie, bo w końcu nie da się stworzyć identycznych filmów. Wg mnie teoria tłumu ma tu ogromne znaczenie. Moda na Coco, a rok po obejrzeniu nie będą filmu kojarzyć. Średniak. A co do Oscarów, którymi tak się forumowicze podniecają (i ta animacja zapewne go wygra w swojej kategorii) - te nagrody są nic nie warte, gdyż kierując się pytaniem "który film zasłużył na nagrodę?", to żaden. Można się spierać, który był najlepszy w roku, ale żaden nie zasłużył.
No dla ciebie może i Oskary nie są nic warte, bo nie tworzysz nic na skalę światową. Powiedz to ludziom, którzy kreują kolejne filmy, role i przez całe swoje życie marzą żeby zdobyć właśnie tą statuetkę.
W takim razie podaj mi jakieś lepsze animacje z ubiegłego roku. Chętnie zobaczę coś czego jeszcze nie widziałem.
Akurat Coco jest dobry, może nie wybitny, ale na pewno dobry.
Podasz mi animacje z tego roku warte obejrzenia czy będziesz błądził jakimiś myślami niekoniecznie mnie interesującymi.
Widzę że naprawdę ciężko użyć wyszukiwarki filmwebu i wybrać animacje z lepszymi ocenami z 2017 roku skoro tak bardzo cię one interesują (gust masz uniwersalny, więc powinny ci się spodobać). Tu masz: Mała wielka stopa, Dzieciak rządzi, Auta 3, Smerfy: Poszukiwacze zaginionej wioski. Zaspokojony?
Mnie nie interesuje co pokaże mi wyszukiwarka tylko, co według Ciebie jest lepsze od Coco. Co według Ciebie warto zobaczyć i sprawi na widzu lepsze wrażenie niż Coco.
Wrażenie na widzu największe zrobi Coco, bo tak został ten film stworzony, ale jak dla mnie wyżej wymienione bajki przyjemniej się oglądało.
To raczej ty dalej nie rozumiesz. Jak wspomniałem - jesteś uniwersalnym widzem i to właśnie do takich ludzi skierowany jest marketing.
A przyszło ci kiedyś na myśl, żeby do takiej właśnie animacji podejść tak po prostu po ludzku. Masz jeszcze takie odruchy czy wszystko lubisz szufladkować?
P.S Pokaż swoje oceny co tam masz ciekawego. Chyba, że czegoś się wstydzisz?
Do wszystkiego należy podchodzić po swojemu, a nie "po ludzku". Swoją drogą "po ludzku" to jest właśnie jedna z szufladek, ale jakoś na to nie wpadłeś prawda? I szufladkowanie jest dobre, bo KAŻDY używa tego na co dzień. Tak kreujemy swoje odruchy.
Chcesz być owcą jak reszta w stadzie, to bądź. Jak pisałem - nie rozumiesz i nie zrozumiesz. Nie ma sensu tego dalej ciągnąć. Bycie uniwersalnym nie jest dla mnie.
Właśnie takie podejście ludzkie jest moje, gdzie jeszcze mam dystans do takich właśnie jak ty. Troszeczkę zrozumienia mam dla ciebie, ono po prostu ci się przyda.
Może ty po prostu jesteś zbyt egoistyczny i cyniczny, żeby podejść tak po ludzku. Może po prostu przerasta cię bycie ludzkim gdy czegoś nie rozumiesz? Prawda co nie? :) Kreujesz tutaj się na kogoś o nieskazitelnym guście a ukrywasz oceny ( kolejny raz o tym pisze) Pochwal się swoimi gustem, bo jak na razie to widzę tylko, że bycie bucem jest dla ciebie, no bo na pewno nie wilkiem :D
Aha i ile należy się za opinię psychologa? To zabawne jak ludzie na filmwebie rozgryzają osobowości innych po ukrytych ocenach i komentarzu do filmu. PS - Czym jest nieskazitelny gust? Nie istnieje coś takiego (wszystko jest kwestią subiektywną, ale jak widać dalej nie rozumiesz ;) Uwielbiam jak ludzie pobudzają swoje ego wkładając własne słowa w cudze usta.
Co??? To jest ten film, tak oryginalny ze zawsze będę kojarzył bo jest woim top3!!! Nie Uległem promocji, porostu uciekł mi i dwa dni temu go obejrzałem i to wow jak kiedyś przy tot story, ratatuj czy odlot. Magia! Teraz rozumiesz? Wątpię
.....
No cóż. Też byłam sceptyczna, bo nie należę do ludzi, którzy idą za masami i nowymi trendami, a wcześniej nasłuchałam się o tym filmie od różnych podnieconych ludzi, ale obejrzeliśmy z Mężem Coco 4 lata po premierze, bo akurat mieliśmy wolny czas i postanowiliśmy ot tak obejrzeć jakąś bajkę. Film totalnie nas rozłożył. Szczerze nie spodziewałam się kilku rozwiązań. Moim zdaniem schemat nie jest oklepany. Bajki rzadko kiedy poruszają tak głęboko temat starości i pamięci o zmarłych. Jedyną taką, którą sobie przypominam, to "Odlot", jednak problem został tu przedstawiony zupełnie inaczej. Dla mnie bajka kapitalna, a jestem dość krytyczną osobą. Zwłaszcza mój Mąż, który zwykle wyśmiewa filmy, które stosują grę na emocjach i mają "poruszyć serce". Ten film na serio rozwalił nas obydwu.
Bo ludzie są do bólu banalni,tak, jak banalna jest historia o życiu po śmierci,wspomnieniach itd. ale to sposób, żeby kupić"masy". Daj historyjkę o narodzinach,dorastaniu, zakładaniu nowej rodziny,umieraniu itd.,i tak parę cykli,do tego muzyczka chwytająca za serce, parę pożegnań,tradycje i zwyczaje i już powstaje "arcydzieło". Byleby masy utożsamiały się z tym banałem"ej,bo jak się Julcia rodziła,to..", "a pamiętasz jak mi się oswiadczyles", "a wtedy jak dziadek umierał,to wiał wiatr"itd. To są wzruszające chwile dla jednostki,ale żeby robić o tym arcydzieło godne Oscara,to coś już jest nie halo...
Ten film ma jedną bardzo dobrą scenę.
Finał. Główny bohater przybiega do domu, na wszelkie sposoby próbuje Coco przypomnieć ojca. Gdy już nadzieja umiera sięga po gitarę... i zaczyna grać. Wraz z melodią prababunia odzyskuje stopniowo jasność umysłu, dołącza się do śpiewu i zaczyna rozpoznawać swych krewnych. Wszystko skąpane w złocistym świetle słońca.
Takiego ładunku emocjonalnego nie miał od dawna żaden film Pixara&Disneya (od "Odlotu""... może od "W głowie się nie mieści") i może dlatego tak się spodobał widzom. Wymknął się ze schematowi i zrobił to w piękny sposób.
Minusy? Czuć jednak kopiowanie "Księgi Życia".
Czy ja wiem czy wyrwał się ze schematu... Film bardzo przewidywalny i w sumie odkąd poznał Hectora było wiadomo, że to on jest jego przodkiem, jak zaczął znikać to albo zniknie i będzie bardzo smutno, albo mu się jednak uda. Jak Hector mówił że grał Coco wieczorami to też było już oczywiste, że Miguel zrobi tak samo. I nie jest to w sumie nic nadzwyczajnego, popularny zabieg w filmach w końcowych scenach. Ja po filmie spodziewałem się czegoś lepszego, a to jednak schematyczna i przewidywalna bajka. Ale grafika, muzyka i osadzenie tego w meksykanskim światku jest na plus.
Oglądałem kilka dni temu Twój Vincent. W moim przekonaniu film o wiele lepszy, choć masom spodobał się Coco. Oscary rozczarowały po raz kolejny...