Film kompletnie nie wciągnął, miał kilka bardzo dobrych scen ale ogólnie przynudzał.
Realizacja również najwyżej średnia - Ron Howard po prostu jest jakimś takim nijakim
reżyserem. A co najgorsze ten film to pomijająca wiele faktów z życia naszego pana
matematyka laurka. Nie mówię, że ten obraz jest zły bo nie jest, ale lepszy reżyser, mający
do dyspozycji scenariusz opisujący życie Nasha bez osłonek byłby w stanie z tej biografii
stworzyć fenomenalne, pamiętane latami dzieło. A tak mamy nijaki film o może połowie z
cech składających się na piękno tytułowego umysłu.
Moim skromnym zdaniem to JEST fenomenalne dzieło. Biografii Nasha nie znam więc nie wiem na ile film jest z nią zgodny, ale szczerze mówiąc nawet jeśli jakieś fakty zostały pominięte lub przeinaczone (prawo reżysera) to kompletnie nie przeszkadza mi to w docenieniu obrazu.
No a moje skromne zdanie nieskromnie stoi w opozycji do Twojego skromnego zdania :) i na tym pozostańmy. Pozdrawiam.
Film niesamowity uważam,że zasłużył na każde wyróżnienie ale wiadomo każdy ma swoje zdanie.Świetna gra Russela,świetna muzyka przede wszystkim.Może masz rację,że biografia Nasha mogła by zostać przedstawiona "lepiej" choć "inaczej" to lepsze słowo.Mnie osobiście bardzo zainspirował ten film i polecam wszystkim.Pozdrawiam
Kto wie, czy przy przedstawieniu zbyt dużej ilości faktów zamysł konwencji filmu by się nie zawalił. Też nie znam biografii tego matematyka, ale sądzę, że najważniejsze rzeczy przedstawione. A poza tym tak naprawdę chodziło w tym wszystkim o miłość. To dla niej główny bohater żył i w niej miał oparcie, sens swojej pracy i egzystencji - właśnie to mnie niesamowicie wzruszyło :)
Zasnąłem po 5 minutach , 55 sekundach oglądania - mój nowy rekord. Obudziłem się jak była 1 godzina i 5 minut ( coś koło tego ) . Próbowałem dalej oglądać , ale po jakiś 10 minutach znowu przysypiałem. Poprzeskawiłem film fragmentami do końca i na napisach końcowych obudziłem się całkowicie.
Przygnębiająca historia o człowieku chorym na schizofrenię.
Nie powinno się oceniać filmu oglądając go w nienormalnym stanie albo śpiąc. Jedynka to po prostu zwykła obraza dla tego filmu. Nawet ja muszę się zastanowić zanim dam filmowi 1, bo to musi być gniot bez żadnego potencjału, dosłownie bez niczego dobrego.
Ale trafili się Tobie rozmówcy. Dwoje fanatyków i jeden ignorant. ;p
Nijaki, to słowo pasuje do tego filmu. Tutaj nie tylko reżyser jest przeciętny, scenarzysta również. Obaj zmarnowali historię z potencjałem. Cóż, ale skradli serca ogółu.
A więc jestem osobą nijaką i należę do ogółu, bo ten film skradł mi serce. Poza tym do każdego filmu trzeba mieć odpowiednie podejście. To był film, który miał chwytać za serce ;) i pokazać, że w miłości i wierności kryje się sens i tutaj człowiek znajduje motywację. Mam słabość do takich filmów, bardzo podobnie miałem z Wichrami Namiętności z Pittem i Hopkinsem.