Seria była cud-miód-malina aż do momentu tych kilku ostatnich minut, kiedy to Taiga się ulotniła. Mam zamiar przeczytać mangę specjalnie dla kontynuacji (o ile takowa znajduje się w mandze, bo nie wiem tego na 100%), bo nie potrafię sobie dopowiedzieć co mogło być dalej. Płakałam na anime ale nie jak to płaczę zwykle na romansidłach z takiego "pozytywnego" smutku, tylko to były takie łzy jakie na anime uroniłam może 2 razy. Więc zakończenie wszystko zniszczyło.
Polecam oglądać po napisach końcowych w ostatnim odcinku, przestaniesz narzekać na zakończenie.
Fakt, stronka na której oglądałam ucięła zakończenie... ;// Teraz uwielbiam Toradore ;3
Mnie się wszystko podobalo do czasu gdy Taiga uswiadomila sobie, ze kocha Takasu. Mysle, ze lepiej by bylo gdyby zwiazal się on z Minori.
Ja mam takie same odczucia Magic1997 tyko że miałem nadzieje że będzie z Ami.
Przez całe anime się oszukiwałem że może jednak tak będzie ale niestety zakończenie było wiadome od pierwszego odcinka ;/
Strasznie szkoda mi było Ami jak dla mnie to "najlepsza" postać w tym anime. Starała się pomóc innym ukrywając swoje uczucia eh ;/
To zakończenie cię zabiło? Zwykłe mało emocjonujące zakończenie. To ty chyba White Album 2 nie oglądałeś/aś. Tam to jest zakończenie które zostawia ból w duszy. Dwie klasy lepszy romans od tej całej Toradory. Nawet Golden Time (od twórców Toradory) jest sporo lepsze, również polecam.