Wyobraźcie sobie dziecko, które zrodziłoby się z gwałtownej fuzji mózgów Davida Firtha i
Lovercrafta- to właśnie jest sanitarium. Ta gra jest chora, jej moc "chorości" natomiast nie leży
w "strachach z szafy", jak to ma miejsce w większości gier i filmów, tylko w przytłaczającym,
wylewającym się zewsząd studium szaleństwa. Innymi słowy, w tej grze nie zwiedza się lokacji,
w tej grze zwiedza się zakamarki obłąkania, często obscenicznego czy okaleczonego, a nawet i
gore-groteskowego. Nie zaznasz tu ani chwili wytchnienia, nie znajdziesz tu niczego
normalnego, czego mógłbyś się chwycić, żeby złapać oddech. W tym świecie bez końca
spadasz wgłąb króliczej nory.
Warto po nią sięgnąć, z całą pewnością jest jedyna w swoim rodzaju.